Od węgla do sztuki wideo: kultura to „studnia, która nigdy się nie zamyka” asturyjskiego górnictwa

Dwie niewielkie wieże wznoszą się w wąskiej dolinie Turón, w gminie Mieres w Asturii, między rzeką a drogą, wtulone w gęste gaje kasztanowców. To studnia Santa Bárbara , która obchodzi swoją rocznicę: 30 lat temu, w 1995 roku, zaprzestano tu wydobycia węgla. Od dawna nie słychać tu żadnych przemysłowych dźwięków: tylko wiatr wiejący w gałęziach drzew, szum wody płynącej w rzece, sporadyczny przejeżdżający samochód, niewiele.
Górnictwo rozpoczęło się w 1913 roku i zawsze było związane z baskijskimi przemysłowcami, którzy wykorzystywali węgiel w przemyśle stalowym. Wydobywano tu minerały, a 115 górników zginęło tutaj. Po zamknięciu w 2008 roku, kopalnia została uznana za Miejsce o Znaczeniu Kulturowym (BIC). „Teraz i w przyszłości musimy rozpoznać siebie w robotnikach, którzy byli przed nami: jesteśmy winni górnikom” – mówi przewodniczka María Fernanda Fernández. Od 2021 roku jest to centrum interwencji artystycznych, PZSB, pod kuratelą LEV (Laboratorium Elektroniki Wizualnej): interwencja Speculum kolektywu Smack , będąca wideo-artystyczną rekonstrukcją Ogrodu Ziemskich Rozkoszy Hieronima Boscha, właśnie została zamknięta.
Przygody Studni Santa Bárbara ilustrują przyszłość asturyjskich obszarów górniczych: od kręgosłupa gospodarki, centrum przemysłowego Hiszpanii, kolebki ruchu robotniczego, źródła tożsamości i dumy, po potrzebę przekwalifikowania się w obliczu niepewnej przyszłości, wykorzystując dostępne narzędzia: cenne dziedzictwo, historię i kulturę. Oraz turystykę, ożywioną wątpliwą ideą istnienia rezerwatów klimatycznych . A Asturia jest jednym z nich. Górnictwo zniknęło, ale jakimś sposobem wciąż istnieje. Jest duma z dziedzictwa, które odziedziczyliśmy, ale też poczucie niepewności, ostatecznej porażki, porażki z powodu źle zarządzanej deindustrializacji, która nigdy nie znalazła światła na końcu tunelu.

„Jesteśmy pierwszym pokoleniem od 150 lat, którego życie nie było bezpośrednio związane z górnictwem, a jednocześnie ostatnim, które mogło je zobaczyć na własne oczy” – mówi pisarka i dziennikarka Aitana Castaño, która dorastała w otoczeniu kopalni i górników, a także strajków i barykad. W swoich książkach stara się podtrzymywać płomień dla nowych pokoleń: trylogia składająca się z „Carboneras” , „Los niños de humo” i „Los niños de humo”. oraz „Ślady popiołu” (Srebrna ryba), gdzie z ilustracjami Alfonso Zapico przywołuje różne aspekty przemysłu wydobywczego, takie jak perspektywy dzieci i kobiet. Są one czytane w instytutach w dorzeczach, dlatego dzieci rozpoznają ją na ulicy.
Od połowy XIX wieku węgiel przyniósł ze sobą koleje, hutnictwo, porty i stocznie oraz prężnie rozwijający się przemysł. Jednak minerał, który czekał w głębinach, stał się również filarem tożsamości zagłębi, a tym samym całego regionu: fundamentem jego emocjonalnej geografii. „Wszystko pochodzi z kopalni” – mawiano. Teraz nic z niej nie wychodzi, ale wiele pozostaje. „Górniczy charakter lub stan tych terenów i ich mieszkańców trwa, pomimo faktu, że kopalnie są zamykane nieprzerwanie od lat 90.” – pisze historyczka Irene Díaz w swojej najnowszej książce „Las cuencas mineros de Asturias: la crisis y sus narrativas” (Trea) .
Istnieje fizyczna trwałość, w postaci wież szybowych, budynków czy składowisk odpadów, ale także niematerialne ślady odnoszące się do przeżytych doświadczeń. „Odległa bliskość”, słowami Díaza, która „pozwala nam zbliżyć się do konsekwencji i spuścizny tego procesu przemysłowej ruiny dla ludzi, społeczności i przestrzeni”. „ Ultra-życie ”, jak nazywa to historyk, a także współreżyser, wraz z Rubénem Vegą, filmu dokumentalnego „Wspomnienia kulturowe przemysłowej przeszłości ”. Ostateczne zamknięcie, z kilkoma wyjątkami, nastąpiło w 2018 roku. Śmierć w kwietniu pięciu górników w kopalni Zarréu , którzy przebywali na urlopie badawczym, przypomniała nam, że niektórzy wciąż tam byli, drążąc ziemię. Po raz kolejny, gaz kopalniany.

Pod względem fizycznej trwałości, część cennego dziedzictwa przemysłowego jest obecnie wykorzystywana w celach turystycznych i kulturalnych, nie tylko szyb Santa Bárbara, ale także Ekomuzeum Górnicze Samuño w Langreo lub Szyb Sotón w El Entrego, do którego można zejść w kombinezonie, kasku i lampie, podczas wymagającej pięciogodzinnej wizyty , na głębokość ponad 500 metrów. Muzeum Stali (MUSI) mieści się obecnie w dawnym przemyśle stalowym w La Felguera, a Muzeum Górnictwa i Przemysłu Asturii (MUMI) znajduje się na składowisku odpadów kopalni San Vicente w El Entrego. W ten sposób działalność gospodarcza stopniowo stawała się materiałem muzealnym. Lub coś innego: trwają badania nad tym, jak wykorzystać szyby na podziemne szklarnie lub centra serwerów komputerowych. W tym wydrążonym podłożu jest dużo miejsca.
Uczucie pustkiUpadek górnictwa został uchwycony w Asturias minada , projekcie fotograficznym Álvara Fuente, który po raz pierwszy zainteresował się projektem w 2012 roku, przy okazji reportażu z okazji stulecia Brygady Ratownictwa Górniczego. Fotograf wspomina „uczucie pustki” i trudności, gdy po raz pierwszy zjechał do słynnego szybu María Luisa, a także poczucie solidarności, które ucieka z podziemia i przenika kulturę regionu Cuencas. „W kopalni jesteś zależny od swoich kolegów, a problemy muszą pozostać na zewnątrz. Od samego początku byłem zafascynowany tą więzią... do tego stopnia, że mydliliśmy sobie nawzajem plecy, gest, który wydawał się bardzo wyrazistym wyrazem koleżeństwa” - mówi. Być może ta więź była tym, co sprawiło, że społeczeństwo, które w bardzo krótkim czasie przyciągnęło tysiące ludzi z wielu części Hiszpanii i Portugalii, zjednoczyło się tak szybko; ponieważ region Cuencas to typowa Asturia, ale niewiele osób ma czterech asturyjskich dziadków.

Zdjęcia Fuentego ukazują głębokość tuneli, ale także zmagania na powierzchni. Rok 2012 był niezwykle kontrowersyjny: marsz pieszy do Madrytu, blokady dróg, zamieszki, procy, szarże i wyścigi: górnicy zawsze byli twardym orzechem do zgryzienia dla policji (mówimy o ludziach pracujących pod ziemią z ciężkimi narzędziami i materiałami wybuchowymi) i znów tak było, gdy ogłoszono rychłe zamknięcie kopalń, proces uwieczniony również przez Marcosa M. Merino w filmie „Remine, el último movimiento obrero” („Remine, ostatni ruch robotniczy” ).
Strajk i rewolucjaAle rewolucja z 1934 roku stanowi kulminację asturyjskiej epopei górniczej, przewyższając inne kamienie milowe, takie jak strajk z 1917 roku czy lata 60. XX wieku. Udana seria powieści graficznych „Ballada Północy” jest poświęcona temu historycznemu kamieniowi milowemu. (Astiberri) Alfonso Zapico. Wojna domowa w Asturii jest opisana w Trylogii Republikańskiej , serii filmów i rozszerzonych scenariuszy (w formie książki, wydanej przez Pez de Plata) Ramóna Lluisa Bande. Dokładniej, Cantares para una Revolución , muzycznym dokumencie, który przywraca pamięć o '34 poprzez swoje piosenki, z muzykiem Nacho Vegasem . Wspomnieniem walk i rewolucji jest również koncepcja funduszu oporu: stąd Caja de Resistencia , nazwa nadana przez Radę Miasta Mieres serii poświęconej wyrazom kulturowym cenzurowanym przez prawicowe rady miejskie. Wystąpili w niej tacy twórcy jak Pedro Pastor, Rocío Saiz, Paco Becerra, Alberto Conejero i Bob Pop. „Zapożyczyliśmy ten termin ze sfery robotniczej, aby stworzyć bezpieczną przestrzeń dla wolności słowa i twórców” – mówi Rocío Antela, radna ds. kultury… i była górniczka.

Ślady górnictwa można odnaleźć we współczesnej muzyce tak różnorodnej, jak u nieistniejącej już grupy industrialnej Fasenuova czy artystki Maríi Valle Roso, czy też w niektórych utworach klasycznego zespołu rockowo-punkowego Dixebra (jak hymn Mañana fría ). Literatura zagłębiała się w te rejony co najmniej od czasów klasycznej La aldea perdida (Zaginiona wioska) Armanda Palacio Valdésa, która, opublikowana w 1903 roku, ze smutkiem opowiada o przemianie świata wiejskiego w przemysłowy, od zielonej Asturii do czarnej i czerwonej Asturii, wraz z pojawieniem się kopalni. Ale ta tradycja trwa nadal, jak widać w El palacio azul de los ingenieros belgas (Błękitny pałac belgijskich inżynierów ) Fulgencio Argüellesa, pięknej, czułej, niemal kultowej książce osadzonej w latach dwudziestych XX wieku.
Istnieją inne perspektywy: w książce „Jak góra jest Bogiem” (Pepitas de Calabaza) Eduardo Romero inteligentnie nawiązuje do nietypowych powiązań z Ameryką Łacińską i zjawiskiem migracji, zarówno dawniej, jak i dziś, w obu kierunkach. Romero wskazuje na możliwość upamiętnienia „bez pobłażania industrializmowi, dewelopmentalizmowi i ekstraktywizmowi. Nie ma sprzeczności w rozwikłaniu destrukcyjnej dynamiki kapitalizmu kopalnego, a jednocześnie w ratowaniu pamięci o tych, którzy ryzykowali życie, wpadając w pułapkę i wydzierając prawa pracownicze i socjalne swoim szefom i państwu. Jeśli uda nam się zdepatriarchalizować tę pamięć, zadanie będzie ukończone”.
Kopalnie były nie tylko w Asturii: w Hijos de carbón (Alfaguara) Noemí Sabugal z León daje szeroki przegląd, łącząc swoje wspomnienia z dzieciństwa spędzonego w rodzinie górniczej z podróżą po różnych miejscach wydobycia w Hiszpanii: także Galicji, León, Palencii, Kordobie, Teruelu.

„Wokół kopalni wykształciła się zbiorowa świadomość i sposób postrzegania świata; na innym poziomie zrodziła się też pewna wiara w przyszłość i ogromny szacunek dla kultury. Nic dziwnego, że obszary górnicze są podatne na sztukę: od kilku dekad jesteśmy rozgniewani, rozczarowani i zmuszeni do emigracji…” – mówi poetka z Langreo, Fruela Fernández, której tomiki poezji, takie jak Una paz europea (Pokój europejski ) (Pre-Textos) i La familia socialista (Rodzina socjalistyczna ) (La Bella Varsovia), są inspirowane doświadczeniem dorastania w zagłębiach. „W pewnym sensie zagłębia są intuicją przyszłości dla wielu terytoriów Europy” – dodaje. Niepewna przyszłość: dla zagłębi… i dla całego świata.
„Prawdopodobnie tożsamość górnika zaniknie”, podsumowuje Aitana Castaño, „ale naszym obowiązkiem jest zadbać o jej przetrwanie. Tysiące ludzi przybyło do kopalni, żeby ciężko pracować i zapewnić lepsze życie swoim rodzinom… nawet jeśli tylko po to, by oddać im hołd, nie mamy innego wyboru, jak bronić tożsamości górnika. A jak mawia filolog Benigno Delmiro, literatura, kultura, to studnia, która nigdy się nie zamyka”.
EL PAÍS